Dziś temat "bransoletkowy". Bardzo lubię nosić bransoletki :)
Lubię też je robić, więc jeśli akurat nachodzi mnie brak weny to wiem, że nic jej tak skutecznie nie rozpędzi jak planowanie bransoletki :)
Nie wiem, czy też tak macie, ale mi często zdarza się wyciąganie całej masy koralików w konkretnych kolorach, układanie, oglądanie i obmyślanie co tu by z nich zrobić... po czym zmieniam zdanie - wszystko chowam, wyciągam następny zestaw, chowam itd.
Bywa, że od samego oglądania odechciewa się już realizowania. W takich chwilach uzmysławiam sobie jaką jestem sroką i jak bardzo lubię po prostu patrzeć na te świecidełka i podziwiać :) To taka uczta dla oka :D
Właściwie to odkąd pamiętam lubię się wgapiać w koraliki, a moje najstarsze wspomnienia w tym temacie sięgają wczesnego dzieciństwa :)))
Jakiś czas temu zrobiłam dla siebie bransoletkę w wersji popielato-różowej (zamieszczona w tym poście). Noszę już ją drugi rok i tak ją polubiłam, że znów sięgnęłam po tamten pomysł. Zmieniłam tylko nieco kolorystykę - zamiast szarości dodałam mosiądze... no i róż jest tu bardziej zdecydowany ;)
Jak to bywa z bransoletkami, czasem coś się zrobi, co komuś wpadnie w oko, ale nie koniecznie pasuje i trzeba powiększyć... o ile się da :) Na szczęście tą bransoletkę z premedytacją tak wyplotłam, żeby się dało :)
Musiałam jedynie dorobić ogniwek i powstała taka wersja:
A tu coś w podobnym stylu... zestaw niebiesko-złoty:
Wszyscy, którzy w odpowiednim czasie robili zakupy w Kadoro zapewne pamiętają przepis na tę bransoletkę, dołączony do przesyłki ;)
Na dziś tyle, ale temat bransoletkowy jeszcze nie został zamknięty ;) Pozdrawiam przed-świątecznie!
Też uwielbiam bransoletki i chyba, poza kolczykami, to ta część biżuterii, którą najchętniej i najczęściej noszę. Twoje mi się bardzo podobają. Zwłaszcza te herringbonowe. Świetny pomysł z tymi ogniwkami :))
OdpowiedzUsuńDzięki Caterino :)
UsuńU mnie numerem jeden są jednak kolczyki - zawsze muszę jakieś mieć, bo czuję się nieubrana ;)
Bransoletki noszę bardzo często, ale nie w domu, bo mi przeszkadzają... za to naszyjniki czy wisiory sporadycznie, żeby nie powiedzieć parę razy w roku :D
O jakie ładne. Chętnie wystroiłabym się w którąś z nich. Takie brick stitchem oplatane kulki kuszą mnie od jakiegoś czasu czy to w formie bransy czy kolczyków. Na razie oczy nacieszę Twoimi. Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Betko :)
UsuńDo tej bransoletki powstały też kolczyki, ale nie zamieściłam zdjęcia, bo to miała być niespodzianka ;)
Prześliczne bransoletki. Pierwsza robi wrazenie jak sie spojrzy i sa przesliczne;) zapraszam do siebie i zaczynam obserwowac
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i już pędzę z rewizytą ;)
UsuńPozdrawiam!