sobota, 16 sierpnia 2014

łańcuchowce i odgrzewany kotlet :)

Miało być o mojej bransoletce glamour, czyli bransolecie robionej brick stitchem, ale zawsze... nooo przynajmniej często, tak jakoś wychodzi, że zapominam pstryknąć fotki biżuterii, którą sprowadzam na ten świat dla użytku własnego. Tak więc w kolejce jest już kilka pozycji, a tymczasem ostatnie moje poczynania, które  dostąpiły zaszczytu sesji ;)
Łańcuchowce to nazwa jaka mi najszybciej przyszła do głowy więc nie wysilałam się dalej z wymyślaniem nazwy... bo po co? Po zrobieniu pierwowzoru, czyli mojej bransoletki w kolorach morza, a nawet oceanu (fotki wkrótce) stwierdziłam, że skoro ja ją bardzo polubiłam to warto zrobić jeszcze coś w tym stylu - może polubi ktoś jeszcze :)
Dziś dwie następczynie... wprawdzie bez takiej ceramiki, którą wmontowałam przy swojej bransoletce, ale wydaje mi się, że też całkiem sympatyczne :)
 Pierwsza jest kolorowa i żywiołowa... taka dla osób lubiących wyraźne zdecydowane kolory. Druga bardziej stonowana i w moim typie - spokojna z turkusowym elementem.


W obu przypadkach użyłam koralików toho i różnorodnych korali indyjskich, których sporą ilość przywiozłam z wakacji. Pewnie będę jeszcze często wracać do tego modelu, bo przypadł mi do gustu - na pewno się nie nudzę podczas robótki, bo podobnie jak we freeformie nie wiadomo co wyjdzie na końcu (czyli bez planu), a poza tym daje mnóstwo możliwości kolorystycznych i "formowych". Ma jeszcze taką zaletę, że zawsze można coś dorobić, żeby bransoletka była dłuższa, lub skrócić do potrzebnych wymiarów, a i tak nic nie starci ze swojego wyglądu.
Przy okazji porządkowania koralików powstała także bransoletka z przewagą szklanych opalizujących rurek (mam jeszcze duuuuuży zapas! co z tym zrobić?) - chcąc je gdzieś umieścić zrobiłam taką kompozycję, która przypomina mi falbankę na tasiemce, tyle że trochę za mało udrapowaną.
Pomysł nie jest nowy, bo jakiś rok temu zrobiłam podobną z użyciem toho Hex 11o, które ładnie błyszczały, a całość robiła wrażenie.
dawno, dawno temu...

Teraz ponownie sięgnęłam po ten stary pomysł, ale go trochę zmodernizowałam - dodałam koralików Twins, a Hexy zastąpiłam rurkami AB w kolorze topazowo-złotym. Zmieniłam też układ rzędów - poprzednia nie była taka symetryczna (góra i dół nie były takie same). Nowa wersja jest szersza i inaczej układa się na nadgarstku. Mimo wszystko moją faworytką nadal pozostaje stara wersja w kolorze granatowo-tęczowym.
A tu zdjęcie rodzinne ;)

Wygląda na to, że sierpień będzie bardziej owocny... czyli żeby tworzyć artysta musi być albo szczęśliwy, albo załamany, ale na pewno nie powinien być znudzony ;D

Dziękuję, że zaglądacie do mnie :) Każdy komentarz jest dla mnie ważny i każdy bardzo cieszy :) Pozdrawiam weekendowo!

2 komentarze:

  1. Wszystkie piękne, ale za serce złapała mnie ta pierwsza. Ma w sobie mnóstwo energii i jest naprawdę świetna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Niebieska Wróżko :) Osobiście nie noszę takich kolorów i jeśli nie beże, brązy i szarości to wybieram kolory morza czyli mixy zieleni, niebieskiego i turkusu... jednak taka pomarańczowo-czerwono-zielona robótka ładuje akumulatory od samego patrzenia na jaskrawe koraliki. Lubię od czasu do czasu zaszaleć kolorystycznie, coby nie popaść w depresję od mojej ulubionej kolorystyki ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...