Łańcuchowce to nazwa jaka mi najszybciej przyszła do głowy więc nie wysilałam się dalej z wymyślaniem nazwy... bo po co? Po zrobieniu pierwowzoru, czyli mojej bransoletki w kolorach morza, a nawet oceanu (fotki wkrótce) stwierdziłam, że skoro ja ją bardzo polubiłam to warto zrobić jeszcze coś w tym stylu - może polubi ktoś jeszcze :)
Dziś dwie następczynie... wprawdzie bez takiej ceramiki, którą wmontowałam przy swojej bransoletce, ale wydaje mi się, że też całkiem sympatyczne :)
Pierwsza jest kolorowa i żywiołowa... taka dla osób lubiących wyraźne zdecydowane kolory. Druga bardziej stonowana i w moim typie - spokojna z turkusowym elementem.
W obu przypadkach użyłam koralików toho i różnorodnych korali indyjskich, których sporą ilość przywiozłam z wakacji. Pewnie będę jeszcze często wracać do tego modelu, bo przypadł mi do gustu - na pewno się nie nudzę podczas robótki, bo podobnie jak we freeformie nie wiadomo co wyjdzie na końcu (czyli bez planu), a poza tym daje mnóstwo możliwości kolorystycznych i "formowych". Ma jeszcze taką zaletę, że zawsze można coś dorobić, żeby bransoletka była dłuższa, lub skrócić do potrzebnych wymiarów, a i tak nic nie starci ze swojego wyglądu.
Przy okazji porządkowania koralików powstała także bransoletka z przewagą szklanych opalizujących rurek (mam jeszcze duuuuuży zapas! co z tym zrobić?) - chcąc je gdzieś umieścić zrobiłam taką kompozycję, która przypomina mi falbankę na tasiemce, tyle że trochę za mało udrapowaną.
Pomysł nie jest nowy, bo jakiś rok temu zrobiłam podobną z użyciem toho Hex 11o, które ładnie błyszczały, a całość robiła wrażenie.
dawno, dawno temu... |
Teraz ponownie sięgnęłam po ten stary pomysł, ale go trochę zmodernizowałam - dodałam koralików Twins, a Hexy zastąpiłam rurkami AB w kolorze topazowo-złotym. Zmieniłam też układ rzędów - poprzednia nie była taka symetryczna (góra i dół nie były takie same). Nowa wersja jest szersza i inaczej układa się na nadgarstku. Mimo wszystko moją faworytką nadal pozostaje stara wersja w kolorze granatowo-tęczowym.
A tu zdjęcie rodzinne ;)
Wygląda na to, że sierpień będzie bardziej owocny... czyli żeby tworzyć artysta musi być albo szczęśliwy, albo załamany, ale na pewno nie powinien być znudzony ;D
Dziękuję, że zaglądacie do mnie :) Każdy komentarz jest dla mnie ważny i każdy bardzo cieszy :) Pozdrawiam weekendowo!
Wszystkie piękne, ale za serce złapała mnie ta pierwsza. Ma w sobie mnóstwo energii i jest naprawdę świetna!
OdpowiedzUsuńDziękuję Niebieska Wróżko :) Osobiście nie noszę takich kolorów i jeśli nie beże, brązy i szarości to wybieram kolory morza czyli mixy zieleni, niebieskiego i turkusu... jednak taka pomarańczowo-czerwono-zielona robótka ładuje akumulatory od samego patrzenia na jaskrawe koraliki. Lubię od czasu do czasu zaszaleć kolorystycznie, coby nie popaść w depresję od mojej ulubionej kolorystyki ;)
Usuń