Czasem są w życiu chwile, kiedy jest ciężko na sercu i łzy lecą ciurkiem, bo coś co dla innych może wydawać się śmieszne dla nas jest osobistą małą tragedią.
Wczoraj odeszła od nas chomiczka syryjska mojej córki - Maja. Miała 2 lata i 3 miesiące... usnęła na zawsze :(
Czy to jest żałosne z mojej strony, że ryczę jak bóbr i nie mogę się powstrzymać?
Czy chomika też można pokochać?
Cztery lata temu także przeżyliśmy stratę - pożegnaliśmy najukochańszą i najmądrzejszą jamniczkę na świecie... Los swój zakończyła w wieku 13-tu lat z powodu choroby nowotworowej. Tęsknota była tak duża, że płakałam przez 2 miesiące ;( Dopiero po dwóch latach byłam gotowa na Nelę - następną jamniczkę. Kiedy do naszego grona dołączyła jeszcze chomisia, zrobiło się bardzo wesoło... pies zazdrosny o chomika wyjadał przy każdej sposobności dropsiki i chrupki dla gryzoni, zanim dotarły do klatki :) Z drugiej strony Nela potrafiła godzinami z wielką fascynacją przyglądać się Mai... siadała lub kładła się przed klatką i oglądała niczym Big Brothera, a chomik jakby specjalnie, popisywał się i wspinał po szczebelkach.
Wielu ludzi boi się lub brzydzi gryzoni, ale one naprawdę są bardzo mądre i wiele razy potrafią zaskoczyć. Maja reagowała na swoje imię, przybiegała jak ją wołałam i czekała na smakołyk... teraz jej nie ma ;(
Wiem... dla wielu osób w tym momencie będę rozhisteryzowaną babą, niepoważną osobą lub dziwakiem... a może po prostu ja za bardzo przywiązuję się do zwierząt? Przecież nie jestem już małą dziewczynką, ale poważną, dorosłą kobietą, a ryczę za byle gryzoniem? Dla mnie ten gryzoń miał imię, charakter i osobowość i dlatego nie potrafię przejść do porządku nad jego odejściem... nawet pies pod klatką skomle i nie może zrozumieć dlaczego chomik się nie rusza.
Proces przemijania jest bezlitosny i prędzej, czy później każdy kogoś traci: osobę, lub zwierzaka. U mnie etap żałoby jest bardzo silny bez względu, czy to człowiek, czy malutkie zwierzątko - boli, bo zbyt mocno mi zależy na każdym członku rodziny. Maja była członkiem rodziny, jakkolwiek to brzmi ;(
Wcale nie jesteś rozhisteryzowaną babą ryczącą nad gryzoniem. Jeśli ryczysz to znaczy, że jesteś bardzo uczuciowa. Rozumiem Cię co czujesz, bo ja sama wylałam morze łez kiedy moje zwierzaki poodchodziły. Może dla innych są to tylko zwierzęta. Ale dla nas są to członkowie rodziny. W dodatku zawsze nam wierni i zawsze dla nas przyjaźni. Łączę się z Tobą w bólu kochana. Trzymaj się dzielnie. I jak tylko masz ochotę, to płacz. To żaden wstyd!
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z powodu Twojej straty :( My mieliśmy psa, znajdę i "rasowego" kundla, była z nami 14 lat i odeszła w samą Wigilię, niedługo minie 15 lat jak jej nie ma, a mnie ciągle to rusza. Po tym psie już nigdy żadnego nie mieliśmy. Nawet nasza sąsiadka, która była z tych co uważają, że pies powinien być tylko przy budzie, a nie w mieszkaniu, była bardzo poruszona. Tak to już jest, że czasami zwierz to tylko zwierz, a czasami też człowiek:)
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję. Tak jak określiłaś kochany zwierzak to członek rodziny, po stracie którego po prostu się cierpi. Sama miałam sunię najcudowniejszą, najmądrzejszą (tylko mówić nie umiała) i ukochaną. Długo ją opłakiwaliśmy. Jak to mówią czas leczy rany, ale nigdy jej nie zapomnę. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńNie jesteś żałosna. Odeszło stworzonko, które pokochałaś. Przykro mi...
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam dziewczyny za słowa pocieszenia. Miło jest wiedzieć, że niektórzy mają podobne zdanie i wiedzą co czuje ktoś kto pokochał zwierzaczka, a nie takie kiepskie słowa w realu od jakichś ciotek "eee... chomik? też jest się czego martwić" albo "pies? no i dobrze, bo tylko śmierdział i robił bałagan"! Czasem zastanawiam się nad takimi ludźmi dla których zwierzęta istnieją tylko w garnku lub na patelni... jak się czują z takim podejściem do życia?
OdpowiedzUsuńNaprawdę żal jest, kiedy sobie uświadamiamy, że to już koniec i się nie wróci... może kiedyś w pustej klatce zamieszka nowy lokator? Mnie jest szczególnie smutno, bo ja ją znalazłam i cały czas nie mogę przestać myśleć o tym jak tak leżała zimna i sztywna - myślałam, że śpi, a ona właśnie skończyła swój krótki żywocik :(